Rodzice mają do dyspozycji wiele kursów, które mają przyspieszyć rozwój ich dziecka lub wręcz uczynić z niego małego Einsteina. Wszystko zanim perfekcyjnie opanuje posługiwanie się rodzimym językiem. Zapoznając się z niejedną ofertą szkoły, można doznać zawrotów głowy. Kiedyś można było się uczyć angielskiego, dzisiaj można się już spotkać z propozycją amerykańskiego czy brytyjskiego. Pozostaje jeszcze kwestia pochodzenia lektora. A może zamiast kursu, jaki oferuje niejedna szkoła językowa w Koninie, wysłać po prostu malucha na półroczny wyjazd zagraniczny? Zacznijmy od początku.
Specjaliści przekonują, że najmłodsi odbiorcy uczą się języka obcego na dwa sposoby: symultaniczny oraz następczy. Pierwszy z nich opisuje głównie dzieci dwujęzyczne. Warte podkreślenia jest to, że bilingwizm wcale nie musi dotyczyć osób urodzonych w rodzinie dwujęzycznej. Można to osiągnąć bez zawierania małżeństw mieszanych. Badania przekonują, że dziecko może posługiwać się więcej niż jednym językiem jeżeli kolejny zostanie wprowadzony przed ukończeniem trzeciego roku życia malucha.
Z kolei drugi sposób sekwencyjny, czyli następczy może być wprowadzany niezależnie od wieku. W tym wypadku zaczynamy naukę języka obcego wtedy, gdy język ojczysty jest już opanowany przynajmniej w stopniu komunikatywnym. W kwestii rozstrzygającej, kiedy zacząć naukę odpowiedź jest bardzo indywidualna. Należy przede wszystkim obserwować dziecko, jego zainteresowania i podążać za tym, co widzimy, Nie zaszkodzi oczywiście zapisać malucha do szkoły językowej dla dzieci, takiej jak http://www.malalingua.com.pl/szkola-jezykowa-lublin.